Tak jednym krótkim, ale jakże znaczącym zdaniem wyraził się o drodze życiowej, którą wybrał artysta malarz Jerzy Lassota i jego przyjaciele z grupy Niezależni’69[1] poeta Ryszard Sobieszczański.
Jerzy Lassota de Kaliński urodził się w 1946 r. koło Torunia. Kiedy miał cztery lata jego rodzina wyprowadziła się do Warszawy na Wolę, gdzie mieszka do dziś (z przerwami na zagraniczne wojaże). Od najmłodszych lat wiedział, że malarstwo jest jego powołaniem. Starał się więc rozwijać swój talent, dużo pracując oraz prosząc o krytykę swoich prac takich mistrzów Jan Cybis, Stefan Gierowski czy Zbigniew Dłubak. Wszyscy pozytywnie nastawiali młodego adepta sztuki na kontynuację malarskiej drogi. Mimo to nigdy nie miał ambicji zdawać na akademię, ponieważ bardzo szybko czuł się w pełni świadomym i ukierunkowanym malarzem. Jest to prawdziwy artysta, który całe swoje życie podporządkował malarstwu. Nigdy nie pracował na etacie, wolał klepać biedę niż zdradzić swoje powołanie i zawrócić z obranej drogi.
Przełomowym momentem w jego artystycznym życiu, były „nielegalne” wystawy na murach warszawskiego Barbakanu. Od 1963 r., w okresie letnim, razem z grupą młodych malarzy, 17-letni wówczas Jerzy prezentował swoje dzieła, które budziły duże zaciekawienie wśród przechodniów i turystów. Interesowała się nimi prasa, także ta zagraniczna, a przyjezdni, zachwyceni młodzieńczą sztuką, chętnie ją kupowali. Przez kilka lat udawało się im się uniknąć odpowiedzialności za nielegalną galerię. Jednak w połowie 1967 r. pod mury Barbakanu zawitała milicja, dając młodym malarzom propozycje „nie do odrzucenia”. Mieli prosty wybór: albo usuną obrazy z murów albo jadą z nimi. Pomimo ducha walki, postanowili nie sprzeciwiać się i zniknąć z „dzikiej galerii”. Decyzja została już jednak podjęta, malarstwo i niezależność stały się dla Lassoty i jego przyjaciół sposobem na życie.
Jego pierwsza samodzielna wystawa odbyła się w 1967 r. w Domu Kultury Ciechanów. W późniejszych latach oprócz wielu wystaw zbiorowych, głównie z grupą „Niezależnymi’69”, często prezentował swoje prace indywidualnie, zarówno w Polsce, jak i za granicą m.in. w Szwecji, Włoszech, Niemczech i Francji. W 1969 r., po plenerze i wystawie w kawiarni „Parkowa” w Świnoujściu, razem z Mirosławem Długoszem „Mironem” i Romualdem Dąbrowskim „Naldkiem” założył „Warszawską Grupę Malarzy Niezależni” (datę ’69 dodali do nazwy w 1984 r.), która przetrwała wiele lat. Szef Świnoujskiego Wydziału Kultury Kazimierz Kozłowski, z rozrzewnieniem wspominał Lassotę i jego kolegów z grupy: Swoją wiarą w świętość sztuki i entuzjazmem w realizacji tego posłannictwa przypominali mi pierwszych chrześcijan. „Niezależność” dla Lassoty przejawiała się w samorealizacji i podejmowaniu artystycznego ryzyka, a inspiracją była dla niego droga francuskich impresjonistów.
W 1972 r. wyjechał do Malmӧ w Szwecji, na zaproszenie miłośnika sztuki, Josefa Hȧvedala. Powstał wtedy, utrzymany w surrealistycznym klimacie, obraz „Głód”, tytuł kompozycji oddawał istotę tego okresu, który był dla Lassoty niezwykle ciężki, brakowało mu pieniędzy nawet na podstawowe potrzeby. Mimo wielu trudności, nie tylko materialnych doczekał się w Malmӧ indywidualnej wystawy w 1973 r. Kolejne państwo, które odwiedził jeszcze w tym samym roku, to Włochy, gdzie wystawiał w galerii malarstwa nowoczesnego w Pizie. Szczęście sprzyjało młodemu artyście – Hrabia Regis De Miol-Flavard z Francji, zauroczony jego malarstwem, zaprosił go do swojej posiadłości Mas de Bronzet w Beaucaire, niedaleko Arles. Od początku 1974 r. Lassota korzystał z jego gościnności i tam także zorganizował wystawę. Kolejnym przystankiem były Niemcy, gdzie wystawiał w Münster i Darmstadt, lecz jeszcze w tym samym roku powrócił do Polski. Czuł wielką tęsknotę za bliskimi oraz potrzebę tworzenia w szarej rzeczywistości swojej ojczyzny. Nie zaprzestał jednak prezentowania swoich dzieł za granicą.
W czasie stanu wojennego lubił malować nocami, był przy tym niekiedy zaczepiany przez milicję, jednak z czasem władze przyzwyczaiły się do widoku szaleńca ze sztalugami. Zresztą każde miejsce jest dla Lassoty odpowiednie do malowania: […] czy to wykwintny hotel, czy piwnica z węglem, jak stwierdził jego przyjaciel Naldek, dodając, że malowanie jest dla Lassoty: życiem, pracą, religią i rozrywką. Ukoronowaniem działalności artystyczno-wystawienniczej było zaproszenie w 1997 r. grupy Niezależni’69 do udziału w niezwykle prestiżowym wydarzeniu dla świata sztuki Documenta X w Kassel. Był to dla jego dorobku wielki dowód uznania.
Jerzy Lassota nie tylko tworzył, wystawiał, ale także mocno angażował się w działalność społeczno-artystyczną. Najpierw z grupą Niezależni’69, później w Wolskiej Integracji Artystycznej, a od czasu powstania Fundacji Artbarbakan w 1999 r. był współorganizatorem wystaw oraz różnorodnych inicjatyw artystycznych dla dorosłych, młodzieży i dzieci, szczególnie intensywnie działał w tym zakresie na starej, warszawskiej Pradze, gdzie grupa otworzyła kilka galerii.
Twórczość Lassoty jest bardzo zróżnicowana. Obrazy z lat 60. są diametralnie różne od tego, co maluje obecnie. Kolega z grupy Naldek nazwał go „gigantem pracy”, tworzącym corocznie niezliczone ilości rysunków i obrazów, szukającym niezmiennie nowych inspiracji i wypracowującym coraz to nowy styl. Niezwykle częstym motywem, powtarzającym się w jego całym dorobku artystycznym są akty, jak np. wspaniałe „Akty na koniach” z 1963 r. Tematyka wczesnych jego prac to głównie portrety, autoportrety, sceny rodzajowe oraz pejzaże. Na początku artystycznej drogi były mu bliżej do realizmu, choć zawsze z dużą dozą stylizacji. Z czasem jego malarstwo zaczęło podążać coraz bardziej w stronę geometryzującą, kubizującą, a także odwoływać się do stylu surrealistycznego. Często łączył te nurty ze sobą, co dawało bardzo interesujące efekty np. „Śniadanie na trawie” z 1970 r. Jako młody mężczyzna bardzo interesował się tematyką otaczającej go rzeczywistości, malując w ekspresyjnym stylu: „Asfalciarzy”, „Tramwajarzy” czy „Robotników idących do pracy”. Lata 70. to znaczne zmiany w stylistyce jego dzieł. Zauważalna jest duża ekspresja i intensywność kolorów. Przedstawienia stały się bardziej odrealnione, nieraz wręcz baśniowe lub przypominające marzenia senne. Krytycy odnajdywali w pracach Lassoty dwoistość ludzkiej natury, walki tego, co tajemnicze i irracjonalne z prawdziwym światem. Pod koniec lat 70. prace zaczęły nabierać coraz bardziej geometrycznych form, poprzecinanych wieloma nieregularnymi płaszczyznami. Stąd już była krótka droga do cyklu obrazu z szablonów, które artysta zaczął malować na początku lat 80., ich przykładem mogą być: „Generał” czy „Głowy w przestrzeni” – oba z 1981 r. Artysta wyjaśniał, że życie w Polsce kojarzyło mu się z życiem od szablonu, ludźmi podobnymi do siebie nawzajem, którzy musieli funkcjonować według pewnych szablonowych zachowań.
Lassota nie chciał wzorować się na trendach zachodnich. Najistotniejszy był dla niego ojczysty charakter sztuki, jak stwierdził kolega z grupy Naldek […] ważne jest tylko to, co jest tutaj, u nas: to dziedzictwo kulturowe, te groby, krzyże, ognie, piachy, śnieg, zawieje. Ten czas, ta ziemia, ta Polska, która żyje w nas a my w niej. Przełom lat 80. i 90. to czas obrazów tworzonych za pomocą destrukcji: w pomalowanym płótnie wycinał otwory, naciągał je za pomocą sznurków lub gniótł, nadając im tym samym niebywałą ekspresję. Później wielokrotnie wracał do tego sposoby artystycznego wyrazu. Charakterystyczna dla artysty, zauważalna szczególnie od początku lat 90., jest atmosfera ascetycznego chłodu, uzyskiwana przez zastosowanie oszczędnego rysunku oraz pastelowych kolorów: beżu, szarości, błękitu i fioletu. Przykładem takiej pracy jest „Ecce Homo” z 1992 r., ukazujący portret postaci ludzkiej ujętej z profilu, w nieokreślonym błękitnym otoczeniu. W obrazach Lassoty panuje specyficzne napięcie, które ma za zadanie poruszyć zmysły odbiorcy. Bohaterowie jego prac znajdują się często obok siebie, lecz jakby zawieszeni w innych światach, nieobecni, samotni.
W 1998 r. wraz z Mironem stworzyli obraz o tematyce historycznej „Electio Viritim”, na którym przedstawili królów elekcyjnych wybranych na Woli, pomnik, upamiętniający te wydarzenia, oraz inicjatorów jego budowy. Natomiast trzy lata później powstał obraz „Polska 2000”. Dzieło przedstawia historię Polski od momentu powstania, poprzez rozkwit i potęgę, następnie utratę niepodległości, walki narodowo wyzwoleńcze aż do czasów współczesnych.
Pod koniec lat 90. malarz definitywnie zmienił swój styl. Obrazy od tego momentu stały się specyficznym połączeniem postaci ludzkich lub ich fragmentów, oraz barwnych, bliżej nieokreślonych plam. Tło jest przy tym mocno powiązane z namalowanymi figurami, które wyłaniają się z niego, tworząc harmonijną całość np. „Rozmowa” czy „Separacja” (obydwa z 2001 r.). Taki sposób ujęcia kompozycji doskonale ilustruje słowa Lassoty, o rozdarciu między realizmem a abstrakcją. Jeszcze na początku lat 90. twierdził, że nie jest zwolennikiem sztuki czysto awangardowej, że malowanie samych kwadratów, trójkątów i barwnych płaszczyzn, działa jedynie na intelekt, natomiast dla niego bardzo ważne jest także oddziaływanie na zmysły. Jednak jak widać styl artysty cały czas ewoluuję i jego prace z 2016 r. „Prostokąty emocji”, to cykl składających się z kilkudziesięciu prostokątów w niezliczonych, jednak zawsze przemyślanych i współgrających ze sobą zestawach kolorystycznych.
Od 60 lat malarstwo jest dla Lassoty sposobem na życie i największą miłością. Parafrazując słowa Tomasza Rudomino, wypowiedziane na 20-lecie grupy „Niezależni’69”: nieuznawany, z wiecznymi kłopotami, z tysiącami obrazów za sobą, próbujący chleb z niejednego pieca… Pomimo, że osiągnął a polu sztuki bardzo wiele, jest praktycznie nieobecny na polskim rynku. Najwyższy czas, aby jego ogromny dorobek oraz fascynująca historia zostały docenione i dotarły do jak największego grona pasjonatów sztuki.
[1] Pełna nazwa brzmi „Warszawska Grupa Malarzy Niezależni’69”
Autor:
Agnieszka Stróżyk